Granice państwowe w Europie
Kto jeździ po Unii Europejskiej,
to pewnie zdążył już zapomnieć o kontrolach paszportowych, długich kolejkach i
znużonych minach celników – ale kto zapuszcza się nieco dalej i przekracza
granice strefy Schengen – dobrze wie, że czasem trzeba swoje na granicy odstać. Czasem gorzej
jest w osobówce, czasem gorzej w autokarze – plus, że czasami wycieczki mają
osobną bramkę i jeżeli akurat nie czeka na przeprawę dwadzieścia przepełnionych
autobusów, to wszystko idzie sprawnie – zbieranie paszportów, szybka pieczątka,
rozdanie i jedziemy dalej.
Gorzej, jeżeli jest kolejka, albo ktoś podpadnie
straży granicznej… Jak nie podpaść?
Proponuję stosować się do zaleceń – nie wychodzimy, nie biegamy w kółko, no i
to naprawdę nie jest dobry moment na szukanie toalety (jeżeli właśnie trwa kontrola).
Piloci wycieczek często opowiadają o przykrych incydentach, kiedy rozluźniony
różnego rodzaju napojami, powakacyjny turysta postanowił "załatwiać swoje
potrzeby" w niedozwolonym miejscu i z jego winy na granicy siedziało się nawet
dłużej niż te dwie godziny (które przecież są do przełknięcia). O ile nie
popieramy przekupstwa, to na niektórych granicach wciąż jest mile widziane
obdarowywanie (szczególnie w upały) zmęczonych życiem strażników Coca Colą!
Jeżeli wracacie z Grecji i stoicie na granicy serbsko-węgierskiej – warto o tym
pamiętać! Mała puszka Coli sprawi, że w czterdzieści minut nasz wypełniony po
brzegi autokar wjedzie do upragnionej strefy bez granic. My odetchniemy z ulgą,
a nasi turyści nie będą marudzić nad uchem.